Niepoprawny optymizm może prowadzić do sytuacji, w której nawarstwione problemy nie dają się już dłużej ignorować, a ich rozwiązanie wymagać będzie radykalnych kroków. Anne Sewitsky, reżyserka „Happy, happy”, w przekonujący sposób pokazuje, jak łatwo jest zatracić się w pozytywnym myśleniu do tego stopnia, że realny obraz zostanie wyparty. Na szczęście robi to w dość lekkiej formie, nie ciągnąc widza w dół, a jedynie dając mu do myślenia.