Według mnie Hanami oddało wielką przysługą całemu rodzimemu rynkowi komiksowemu, pokazując przeciętnemu czytelnikowi, że komiks japoński nie kończy się na wielkich oczach, naiwnych, emocjonalnie rozbuchanych romansidłach czy przygodowych opowieściach z pojedynkami, ciągnącymi się przez kilka odcinków, przeznaczonymi odpowiednio dla nastoletnich dziewcząt i chłopców. Oczywiście JPF i Waneko również publikowały historie odbiegające od tego krzywdzącego stereotypu, ale to oficyna Radosława Bolałka postanowiła z takimi właśnie produkcjami wyjść poza mangowe getto. I, przynajmniej pod względem artystycznym, bo nie ma wglądu w ich księgowość, udało jej się to znakomicie.